POM Brodnica zyskuje dzięki Krukowiakowi
Firmę Krukowiak kojarzyliśmy dotąd z opryskiwaczami oraz maszynami do warzyw, ale Grupę Krukowiak musimy kojarzyć również z maszynami do uprawy gleby. To dzięki połączeniu z POM Brodnica. O tym, co konkretnie dał taki ruch maszynom z Brodnicy, rozmawiamy z Mariuszem Prackim.
Stoimy przy 8-metrowej talerzówce, największej w waszej ofercie?
Tak, to nasza największa talerzówka, nowość, model Alfa H. Dotąd największą była 6-metrowa. Jest to model wprowadzony w tym roku, przeznaczony do dużych i wymagających gospodarstw. Talerzówka jest składana hydraulicznie, a budowę ma klasyczną: 2 wały talerzowe z talerzami o średnicy 610mm, a dodatkowo można ją doposażyć w różne typy wałów doprawiających lub zgrzebło do słomy. Możliwości konfiguracji są więc spore.
Talerze te nie są jednak największe możliwe…
Nie. Talerze dobieraliśmy pod możliwości maszyny i typowe zapotrzebowanie.
Talerze zarówno na przednim jak i tylnym wale są karbowane, co poprawia zarówno rozdrobnienie jak i zmieszanie resztek pożniwnych.
Jest to też bardziej agresywna forma uprawy gleby, a to jest bardzo potrzebne i przy uproszczeniach i w sytuacji, gdy coraz więcej gospodarstw nie zbiera słomy. Ma to oczywisty plus, że na polu zostaje więcej biomasy dla przyszłych upraw i gleba się nie wyjaławia, ale maszyna musi z tym sobie poradzić, więc jej działanie musi być bardziej agresywne, by się nie zapychała.
Talerzówka ze względu na rozmiar i masę jest przyczepiana. Jakiej mocy ciągnika wymaga?
Trudno doprecyzować ilość koni mechanicznych, bo to zależy też od warunków glebowych i warunków, ale należałoby przyczepiać ją do ciągników przynajmniej 200-konnych.
Takich ciągników jednak nie znajdziemy często w gospodarstwach w naszym kraju, ale stojące obok agregaty uprawowo-siewne wyglądają na takie, którymi można efektywnie działać z użyciem bardziej typowych traktorów.
W naszej ofercie mamy dwa modele siewników 3-metrowych: jeden nabudowany, a drugi zawieszany – klasyczny. Mamy też maszyny, do których możemy agregować siewnik zawieszany. Przykładowo zaprezentujmy trzy zestawy. Pierwszy jest oparty o siewnik nabudowany na klasycznym agregacie z redlicami. Drugi – nieco nowocześniejszy – ma bronę talerzową lekką, o nieco mniejszych, ale mocno uzębionych talerzach i wał doprawiający. Trzeci składa się z klasycznej 3-metrowej talerzówki i siewnika zawieszanego za nią. I ten właśnie nadaje się na cięższe gleby, a nawet siew po poplonach.
Redlice w tym ostatnim są talerzowe, a więc można by się pokusić o uprawę bezorkową, czy jeszcze nie?
Jeszcze nie, bo w uprawie bezorkowej jednak powinno być nieco większe zagłębienie redlic w glebę. Jest to brona talerzowa lekka, więc dobrze ona doprawia, a naszym zdaniem jest to skuteczniejsze niż klasyczny agregat redlicowy. Gleba jest bardziej wyrównana i lepiej spulchniona niż w przypadku pracy redlic.
Jak działają redlice, to wiadomo, a talerzówka mimo wszystko glebę potrafi odwrócić.
Dokładnie, gleba jest wówczas poderwana, a przy maszynach uprawowych połowa sukcesu to prędkość. Im szybciej taki agregat się porusza, tym lepiej zadziała. Zwykły agregat redlicowy świetnie się sprawdzi, ale przy wyższych prędkościach, a więc odbije się to na precyzji siewu. Agregat talerzowy przyniesie dobry efekt już przy mniejszej prędkości – takiej, która nie wpłynie negatywnie na precyzję siewu.
Prędkość jazdy wiąże się jeszcze z mocą ciągnika, a nierzadko zdarza się, że rolnik jedzie za wolno, bo kupił za dużą talerzówkę, a ma za mało koni pod maską. Jakie jest optimum, żeby najlepiej wykorzystać prędkość?
Optimum dotyczy nie tylko mocy, ale i udźwigu ciągnika, bo zestaw ten jest dość ciężki i odległy od cięgieł. Ciągnik o mocy 140-150KM powinien się sprawdzić, pamiętać należy zawsze o tym, że agregat talerzowy zapewni lepsze spulchnienie gleby przy mniejszej prędkości niż redlicowy. Ten drugi nie spowoduje takiej „eksplozji” i wymieszania wierzchniej warstwy gleby przy mniejszej prędkości, zwłaszcza że talerze są drobno karbowane i gęsto ułożone.
Regulacja normy wysiewu – płynna?
Tak, to weszło już do standardu. Tradycyjne przekładnie mechaniczne, wprawdzie proste i łatwe w serwisowaniu, dają mniejszą precyzję i mniejszą możliwość regulacji. A to bardzo ważne parametry, zwłaszcza, że materiał siewny tani nie jest.
Rozmawiała Alicja Szczypta.