Nawożenie, czas i woda

O tym jak dobrze nawozić kukurydzę, rozmawiamy z dr Witoldem Szczepaniakiem z Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu.

Wyjechać w pole i rozsiać dużo nawozu umie każdy. Nie chodzi jednak o to, aby nawozu było dużo, ale o to, by był efektywnie wykorzystany. O ile z właściwym rozłożeniem go w przestrzeni nie mamy większych problemów, to rozkład w czasie przysparza niemałych zmartwień.

Właściwe rozłożenie w czasie jest podstawową przesłanką zwiększenia efektywności nawożenia, ale sprawa jest o tyle skomplikowana, że każdy składnik należałoby podać indywidualnie. Dotyczy to nie tylko kukurydzy, ale i innych upraw: buraka cukrowego, rzepaku, zbóż, ziemniaków… Szczególnie, gdy wejdziemy na poziom dokarmiania dolistnego, to te okresy krytyczne wcale już nie wyglądają tak prosto. Efektywność pobierania składników pokarmowych przez roślinę jest uzależniona od czynników podstawowych. W przypadku nawożenia doglebowego są to dostępność wody, materia organiczna, zasobność gleby w składniki pokarmowe i odczyn gleby. Każdy nawóz, azotowy, fosforowy i potasowy, musi w glebie się rozpuścić i przejść do roztworu glebowego, aby roślina mogła z niego skorzystać. Roślina pije, a nie gryzie składniki pokarmowe. Uwaga stąd jest taka, że nawet jeśli zastosujemy najlepsze, drogie nawozy, efektywność i tak będzie limitowana aktualnymi warunkami pogodowymi. Drugą sprawą jest niska zawartość próchnicy, materii organicznej w glebie, ponieważ takie gleby słabiej gromadzą wodę z bieżących opadów, a to z kolei, w dłuższych okresach bez opadów, powoduje problem z pobieraniem składników pokarmowych.

A jeśli wody będzie nadmiar, to wystąpi problem z wymyciem.

W tym roku wydaje nam się, że wody mamy w nadmiarze i niejednokrotnie obawialiśmy się strat w wyniku wymywania. Ja bym jednak był bardzo ostrożny, bo podstawowym czynnikiem wymycia jest temperatura gleby. Największe straty w wyniku wymywania są w okresie półrocza zimowego: późnej jesieni, zimy i wczesnej wiosny, gdy gleba nie będzie zamarznięta. Mamy wówczas niską temperaturę gleby i ograniczone parowanie wody z gleby, więc łatwiej przesiąka ona w głąb zabierając ze sobą składniki ruchliwe. W miesiącach letnich dziać się tak będzie na glebach lekkich, które maja słabe wiązanie wody w glebie albo tam, gdzie woda stagnuje czyli przekroczyliśmy maksymalną pojemność wodną. Więc w tym akurat roku, gdy lato było zarówno mokre jak i zimne, woda przesiąkała, więc mogła zabrać ze sobą składniki pokarmowe. Na średnich i cięższych glebach, gdzie głębiej mamy glinę, która jest naturalnym buforem dla wody, składniki zostaną nieco przemieszczone w głąb, ale nie będą utracone. System korzeniowy kukurydzy sięga metra, pszenicy – dochodzi do 80-90 cm, burak cukrowy i rzepak – poniżej metra, więc rośliny raczej będą w stanie je pobrać. System korzeniowy oczywiście łatwiej rozwija się na głębokość na lżejszych glebach niż w zwięzłych, zbitych i zalanych wodą, a wpływ ma na to również ilość tlenu w glebie. Dało się to zaobserwować w tym roku: o ile pod względem ilości wody niczego kukurydzy nie brakowało, to tlenu w glebie mogło być za mało. Dlatego nie wszędzie kukurydza okazała się taka rekordowa… Najlepsze plony były na glebach przepuszczalnych, żyznych i zasobnych w składniki pokarmowe. Częstym problemem było natomiast to, że rośliny nawet jeśli miały dużą biomasę, wysokość 2-3 metry, to brakowało ciepła, aby słoma mogła oddać kolbie zgromadzone składniki. Wiele plantacji było już od dołu podeschniętych, a ziarno w kolbie nie było szczególnie dorodne. Zabrakło cieplejszych dni na jesieni, aby kolby mogły ładnie dojrzeć, a czas zaczął się gwałtownie kurczyć.

Rozmawiała Alicja Szczypta.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *