Coraz więcej mieszańców w zbożach

Technologia hodowli mieszańcowej jest znana od ponad stu lat. W zbożach metoda wdrażana była znacznie wolniej niż w innych gatunkach, co wynika z większej komplikacji technicznej, a naszym rozmówcą jest Michał Pepka z Saaten Union.

Hodowla hybryd w zbożach jest specyficznym zagadnieniem. Mieszańce żyta pojawiły się już w latach 80 ubiegłego wieku, bo gatunek ten jest obcopylny, więc technicznie zadanie było łatwiejsze. Pozostałe gatunki – pszenica, jęczmień – są samopylne i trudniej było uzyskać heterogenicznego mieszańca będącego przekrzyżowaniem linii matecznej i ojcowskiej. Udało nam się to w pszenicy dopiero na początku lat 90 (odmiana Hybnos), a później również w jęczmieniu (odmiana Hedy).

Saaten Union ma już swoje mieszańce w trzech różnych gatunkach zbóż.

Idea mieszańcowości, czyli efektu heterozji, objawiająca się większym wigorem, intensywniejszym rozwojem, silniejszym systemem korzeniowym, stabilniejszym pokrojem, jest nam wszystkim znana z kukurydzy czy rzepaku. Pamiętać należy jednak, że choć sama heterozja nie ma związku z odpornościami, to taka właśnie silniejsza, bujniejsza, lepiej ukorzeniona roślina jest w sposób naturalny bardziej odporna na stresy biotyczne i abiotyczne. Mieszańce mają przyszłość i o ile odmiany rzepaku na rynku to w większości hybrydy, to kukurydzy populacyjnej w ogóle już się w Polsce nie dostanie. Myślę, że w ciągu najbliższych lat podobnie stanie się i z żytem. W pszenicy i jęczmieniu hybrydy na razie są nowością.

Hybrydy lepiej radzą sobie na słabszych stanowiskach.

Tak, bo lepszy rozwój systemu korzeniowego to lepsze dotarcie do składników pokarmowych i wody, a więc stres suszy na słabszych glebach nie jest aż tak groźny. Bardziej rozwinięty system korzeniowy oznacza wówczas lepiej wykształcone ziarno.

Heterozja wśród wielu oczywistych zalet, ma jedną wadę, przynajmniej z punktu widzenia polskich rolników, trzeba corocznie wymieniać w 100% materiał siewny.

Prowadzimy różnego rodzaju spotkania polowe i konferencje, aby pokazać zalety mieszańców w porównaniu z odmianami populacyjnymi i w ten sposób zachęcić do ich używania. Pracujemy nad tym, żeby zmienić sposób myślenia rolników. Najlepszą rekomendacją jest jednak to, co każdy widzi na co dzień w kukurydzy i rzepaku. Tam widać jakie korzyści niosą odmiany mieszańcowe w praktyce.

Rozmawiała Alicja Szczypta.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *